29.04.2011

Terry Fox

Szczególnie bliska mi postać. Od niedawna mój nowy autorytet na drodze do życia wartego przeżycia- jak pokazał Terry nie liczy się sam fakt osiągnięcia czegoś, co sama droga i nasza postawa wobec obranego celu... Nie chciałabym o nim zapomnieć, więc wklejam  fragment posta z mozeinaczej.pl .

`Terry Fox byl zwykłym chłopakiem, mieszkającym w Kanadzie niedaleko Vancouver. Miał brata Darrella, uprawiał masę różnych sportów… w których był naprawdę znakomity. Oprócz rugby i piłki nożnej uwielbiał koszykówkę i choć był niski jak na zawodników kosza… na boisku i poza nim dawał z siebie wszystko… aż w końcu stał się podstawowym zawodnikiem swojej drużyny a nawet zdobył tytuł najlepszego sportowca swojej szkoły.

Przełomem był rok 1976 kiedy Terry miał wypadek samochodowy i po nim zaczął coraz częściej odczuwać ból w prawym kolanie. W marcu 1977 roku, w wieku 19 lat dowiedział się, że ten ból to rak kości. Lekarze podjęli decyzję o amputacji nogi w połowie uda. W ciągu kolejnych 16 miesięcy Terry brał chemioterapię… ale mimo tego nie opuszczało go pozytywne myślenie. Jako niepełnosprawny i osoba pod ciągłą chemioterapią, dołączył do drużyny koszykarzy na wózkach inwalidzkich, po dwóch miesiącach nauki wyruszył z zespołem na mistrzostwa kraju gdzie zdobył tytuł. Był tak dobry, że wybrano go nawet jednym z najlepszych zawodników ligi.

Ciągle jednak jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Kiedy leżał w szpitalu poznał wielu ludzi, którzy tak, jak on zmagali się ze straszną chorobą i denerwowało go to, że pieniędzy przekazywanych na badania nad lekarstwem na raka, było bardzo mało. Noc przed operacją amputacji nogi, Terry przeczytał artykuł o Dick’u Traum’ie, który z protezą ukończył maraton. Już wiedział co będzie robił po ukończeniu terapii.

W sierpniu 1979 roku, po ciężkich treningach – ponieważ ból zdrowej nogi i amputowanej był niemal nie do zniesienia – ukończył swój pierwszy maraton… do mety dotarł jako ostatni, ale wszyscy witali go na mecie ze łzami w oczach. Półtora miesiąca później rozpoczął przygotowania do najważniejszego biegu swojego życia. Maratonu nadziei.

Jego zamierzeniem było przebiec cała Kanadę… od oceanu do oceanu, zaczynając od wschodniego wybrzeża, a podczas biegu miał zebrać 1mln $ na badania nad lekarstwem na raka. Maraton nadziei rozpoczął się więc 12 kwietnia 1980 roku, kiedy Terry zamoczył symbolicznie nogę w Oceanie Atlantyckim i napełnił butelkę wodą z oceanu – jako pamiątkę. Na początku jego bieg nie był specjalnie rozgłoszony… odwiedzał kolejne miejscowości, gdzie nikt nie wiedział o jego wysiłkach i nie udawało się zbierać zbyt wielu pieniędzy. Kilometr po kilometrze jednak, wiadomość o Terrym obiegała cała Kanadę i z początkiem lata o biegaczu wiedzieli już prawie wszyscy. Terry zaproszony został na otwarcie sezonu futbolu, spotykał się z wieloma sportowcami, każde miasto witało go wielotysięcznymi tłumami. Nie był już spychany z jezdni przez jadące samochody, ponieważ miał eskortę policji, dołączył do niego jego brat… wszystko szło bardzo dobrze. W pewnym momencie, Terremu zaczął przeszkadzać kaszel… w sumie nie było w tym nic dziwnego, ponieważ często musiał biegać podczas deszczu lub nawet w śniegu… ale niepokojące było to, że Terremu zaczyna brakować sił. Kiedy obudził się 1 września 1980 roku, czuł się wykończony… podjął jednak wyzwanie i tak jak każdego dnia rozpoczął bieg. Niestety… atak kaszlu zaniepokoił już samego Terrego , który podjął decyzję o przerwaniu biegu i wyjeździe do szpitala. Następnego dnia na konferencji prasowej, Terry oznajmił wszystkim, że rak powrócił i są przerzuty do płuc, tak więc po 143 dniach i przebiegnięciu 5 737 km, Maraton Nadziei zakończył się. Terry zebrał podczas tego biegu 1,7mln $… ale niestety nie wygrał z rakiem i zmarł 19 czerwca 1981 roku w wieku 22 lat.

To co rozpocząl trwa do dzisiaj. Jego fundacja zbiera pieniądze z całego świata i tak, jak to zaplanował Terry, przekazuje je na walkę z rakiem – do dnia dzisiejszego dzięki organizowaniu biegów i wydarzeń na których zbierane są datki, fundacji udało się zebrać ponad 500 mln $.

Dzięki takim ludziom, myślę że jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy i że… jak to mówił Tery Fox “Marzenia mogą stać się rzeczywistością… jeśli tylko spróbujesz” 


'Drżące trąby' i co jeszcze?

filmik animowany autorstwa Natalii Brożyńskiej, który bawi i wzrusza :)
miłość, dramat, przemoc, radość, wrotki i prosiak statysta - w nieco ponad 3 minutach. istna perełka!



 ulubione motywy:
- `Pafnucek jedzie z siekierą na wrotkach.
-  `następuje wzruszenie na zasadzie 'a więc ty jesteś taki, a ja myślałem, że owaki'.
-  'przyjechałeś do mnie z siekierą to znaczy, że też nie jestem ci obojętny.'

27.04.2011

dżem dobry.


nie chce mi się zaczynać, ale to chyba dobry znak
z reguły jak coś łatwo zaczynam, to szybko kończę- a raczej- niedokańczam.
tak więc, żeby mieć pierwszy post za sobą wstawiam radosne mrożone ludki :)